To nie jest kolejny wpis o pewności siebie

Widzicie tylko dwuwymiarowy obraz człowieka z instagrama i innych internetów. Wydaje się jakiś taki ogarnięty i może nawet pewny siebie. Ale linia życia wcale nie jest taka prosta. Dzisiaj taki osobisty wpis. Potrzebuję go. Zapraszam za kulisy mojej rzeczywistości.

Ostatnio zacząłem częściej zauważać wpisy i różne vlogi o pewności siebie. Oznacza to, że sam zaczynam mieć problem w tym obszarze. To taki efekt psychologiczny. Kiedy zaczynasz szukać konkretnego modelu samochodu, to później zaczynasz je dostrzegać wszędzie. Podobnie jest, kiedy masz trochę więcej introspekcji i dostrzegasz mocniej problem, o którym rozmyślasz.

Nawet bliski znajomy zwrócił mi uwagę: „Co się stało z Twoją pewnością siebie?” Kiedyś sam się od Ciebie tego uczyłem”. Tak było. W ciągu ostatnich miesięcy jednak coś siadło. Sami widzicie, że prawie mnie nie widzicie. Nie dodaję nowych wpisów, nie pojawiam się na insta. W ogóle jakoś tak mało szaleństwa we mnie.

Czy to depresja zapytam? Być może. Czy to brak pewności siebie, wiary we własne możliwości lub w swój potencjał? Bardzo możliwe.

Niemniej odczuwam, że ma to dosyć znaczący wpływ na moje życie. Ileż jest obszarów ludzkiej psychiki, które dotkliwie zmieniają jakość życia.

Pewność siebie jak ja to rozumiem

Podobało mi się stwierdzenie, które znalazłem u Marcina Osmana, że pewność siebie ma wymiar kontekstowy. Czyli mogę być pewny siebie podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Ubiorę się w ekstra garniturek, pomrugam niebieskimi oczami i cyk! Jestem pewny siebie. Ale kiedy wrócę do mieszkania, to już o tym nie myślę, bo sytuacja (na przykład czytanie książki) nie wymaga ode mnie pewności siebie.

Kiedy przez chwilę pracowałem w L’eclercu wykładając towar agd na półki…

Tak, miałem taki okres w swoim życiu. Mało tego, miałem też okazję rozwalać młotem peumatycznym ściany jakiejś fabryki w Niemczech.

Ale wracając…

Kiedy pracowałem w tym L’eclercu to szukałem innej pracy. To co wtedy robiłem, było totalnie rozbieżne z obrazem mojej osoby. Byłem świeżo upieczonym psychologiem, zatopionym w literaturze naukowej, a życie swoje… Zamiast wykładać na uczelni, wykładałem w L’eclercu. Wykonywałem niezwykle monotonną pracę. Miałem o sobie coraz gorsze mniemanie, bo wyobrażałem sobie, że na tym etapie życia będę robił coś zupełnie innego.

Mój instynkt samozachowawczy nakazał mi jednak szukać dalej. Nadarzyła się okazja, żeby pójść na rozmowę kwalifikacyjną do Alento – agencji marketingowej. Kupiłem więc jakieś fajne ubrania. Koszula, marynarka, te sprawy. Poczytałem o tym marketingu i o branży jako takiej. I kurcze – czułem się pewny siebie! Nie jest zagadką, że dostałem tę pracę i obecnie jestem tam menadżerem w trakcie zakładania spółki.

Jak chwiejną i pozorną warstwą jest pewność siebie.

Kilka skrawków, dobrze skrojonego materiału zmienia Twoją psychikę. Może szybki samochód, albo jakiś komplement od poważanej osoby.

Są to jednak tylko doraźne pastylki pewności siebie. Kiedyś powiedziałbym, że to próżne tak podsycać pewność siebie. Dzisiaj jednak widzę jak to jest ważne. Konfiguracja współczesnej rzeczywistości, zwłaszcza dla osób w moim wieku jest taka, że jeśli nie stworzysz wokół siebie nimbu pewności siebie, to osiągniesz niewiele. Oczywiście mówię tu głównie o kwestii zawodowej, ale i na sferę prywatną ma to duży wpływ.

Wychowałem się w rodzinie, gdzie skromność była cnotą

Nie wypadało się chwalić. Dzisiaj moja praca polega (w bardzo dużym uproszczeniu) na chwaleniu siebie (swoich produktów) i innych. Oczywiście stosuję złożone procesy i zaawansowane narzędzia, ale podstawowo, to można tak powiedzieć.

O skromności napisałem oddzielny artykuł tutaj: https://erwingalan.pl/doceniac-zamiast-chwalic/

Wchodząc w świat zawodowy z pakietem cnót takich jak skromność, nie dało się wiele zdziałać. Musiałem więc stworzyć sobie parasol ochronny w postaci pewności siebie, który dał mi szersze możliwości.

Rozmawiałem z osobami, z którymi dawniej bym nie rozmawiał, proponowałem współprace na poziomie na którym wcześniej bym tego nie zrobił. Jednym zdaniem osiągałem znacznie lepsze rezultaty niż gdybym się podpierał jedynie skromnością.

Jedno jednak jest pewne:

Pewność siebie traktowana instrumentalnie, jest dobra jeśli jest podszyta kompetencjami.

Rozwijając pewność siebie równolegle rozwijałem swoją wiedzę i inne kompetencje. Te twarde i te miękkie. Wiem, że bez nich moja pewność siebie byłaby niczym i odwrotnie – bez pewności siebie, moje kompetencje nie miałyby znaczenia.

Dzisiaj jestem w punkcie, w którym odczuwam brak pewności siebie. Zadaję sobie chyba za dużo pytań. Być może trzeba po prostu usiąść przy dobrym grzańcu ze znajomymi i zapomnieć o tym całym bałaganie. Jutro wstać poprawić grzywkę i lecieć w bój jak ten Król!

Gdyby to było takie proste. Spróbuję więc podejść do tego nieco inaczej. Zacznę zwracać większą uwagę na sukcesy niż na problemy i niepowodzenia. Dodatkowo założę sobie tak zwany dziennik sukcesów. Będę tam spisywał swoje osiągnięcia. Kiedy będę czuł się trochę gorzej, odpalę sobie taki dzienniczek i zobaczę rezulaty.

Jak myślicie – zadziała?

Jeśli macie swoje sposoby na pewność siebie, to podzielcie się proszę w komentarzu.

4 komentarze do “To nie jest kolejny wpis o pewności siebie”

  1. Mój sposób to samotny długi spacer podczas którego staram się wrócić do “tu i teraz”. Gdy już wrócę, mogę swobodnie zachwycać się drzewami, cieszyć się na widok ludzi i być wdzięczną za to, że tyle rzeczy mogę. Pomaga na pewność siebie i na odczuwanie satysfakcji z życia. Polecam wszystkim. Polecam bycie unplugged.

    Odpowiedz
  2. Może jakaś aktywność fizyczna? Oczyszczenie głowy, endorfinki, lepszy wygląd i poczucie sprawczości, które w przypadku nas facetów jest nie do przecenienia.

    Odpowiedz
    • Hej Łukasz 🙂 Fajnie Cię tu widzieć – pozdro dla najlepszych wolontariuszy oczywiście 🙂 Wiesz, to faktycznie ma sens. Jak chodzę regularnie na siłownię czy kiedy biegam, to rzeczywiście to działa! Z drugiej strony są także osoby, które sportu nie uprawiają, a pewność siebie im działa 🙂 Dzięki!

      Odpowiedz

Dodaj komentarz