Spełnianie oczekiwań otoczenia jest jak napełnianie dziurawego naczynia – życie bez pełni

Leczymy się na kręgosłup, grypę, katar… a mało co rujnuje życie tak jak oczekiwania rodziców, przyjaciół czy sztucznego świata kreowanego przez małe umysły. Ciągłe spełnianie oczekiwań Twojego otoczenia jest jak napełnianie dziurawego naczynia – nigdy nie zaczniesz żyć pełnią życia.

“Masz już 30 lat, a kiedy ślub i dzieci?”. Moment, czy to ja chcę mieć ten ślub i dzieci, czy moja babcia?

“Idź na lekarza, prawnika, urzędnika, policjanta lub wojskowego, bo to taki dobry zawód”. Co to znaczy dobry? Chyba lepiej wybrać profesję, która daje szczęście i motywację do życia?

“Chcesz sobie kupić offroadowe auto? – powinieneś zainwestować w jakiś rodzinny wóz tak jak sobie sąsiad kupił”.

Owczy pęd

I tak powolutku wspinamy się po schodkach wybudowanych przez nasze otoczenie i dochodzimy do… Pustki. W pewnym momencie zaczynamy rozumieć, że przez całe życie staraliśmy się wypełniać plan wszystkich dookoła, tylko nie nasz własny. I to trochę smutne.

W pewnym momencie sam nie wiesz, czego chcesz, bo prawdziwe pragnienia są zagłuszone przez to, co się powinno, bo co ludzie powiedzą. Sam się z tym zmagam. Presja otoczenia jest bardzo silna, ale jeśli nie posłuchasz swoich prawdziwych potrzeb, to dasz się zaprzęgnąć do powozu tak jak wszyscy i zaczniesz jechać tam, gdzie Ci karzą. Ciągłe wypełnianie oczekiwań otoczenia to nic więcej jak owczy pęd. Biegniesz, bo inni biegną – tam gdzie, inni. Po co? Bo wszyscy…

Czy te oczekiwania to coś złego?

Tak, oczekiwania są złe. Chodzi o bezinteresowne wsparcie. Wsparcie polega na dawaniu ciepła, ale też na podnoszeniu poprzeczki i dopingowanie w rozwoju – to coś nakierowane na nasze dobro. Oczekiwania, to inaczej: “rób tak, jak Ci mówię, bo mi się należy!”

Rodzice nie powinni oczekiwać od Ciebie konkretnych zachowań, działań czy planów w zamian za miłość, czy wsparcie. Mogą natomiast wymagać – szacunku czy zaangażowania, chociaż i te są często źle rozumiane. Na etapie życia dorosłego bardzo wielu rodziców cierpi na syndrom pustego gniazda i stara się przyciągnąć swoje dzieci do siebie różnymi sposobami. Często nieświadomie, ale i szkodliwie imają się różnych sposobów. Udzielają wsparcia dzieciom, a następnie wymagają od nich, żeby przyjeżdżały w niedzielę na obiad lub realizowały swoje plany życiowe na podstawie ich wizji świata.

Prawda jest taka, że świat się zmienia, a my opuszczamy dom rodzinny. Rynek pracy i realia społeczne wyglądały inaczej 20 – 30 lat temu, a inaczej wyglądają dzisiaj.

Niestety często opuszczamy dom tylko fizycznie

Niestety często opuszczamy dom tylko fizycznie. W rzeczywistości wielu z nas pozostaje dalej synkami mamusi, córeczkami tatusia lub odwrotnie. Tak nam wygodnie,

Bo ten straszny świat, w którym trzeba radzić sobie samemu, nas przeraża

Następuje więc mechanizm regresji i zachowujemy się jakbyśmy byli w szkole, a rodzice byli za wszystko odpowiedzialni. Kiedy jednak dobijają się do naszej świadomości nasze prawdziwe potrzeby, zaczyna się robić nieciekawie, bo zachciewa nam się zmian. Zmiany zazwyczaj wiążą się z poczuciem dyskomfortu lub nawet kryzysem.

Kiedy przejmujesz wizję świata i swojego życia od innych, to wypełniasz dziurawe naczynie, z którego nieustannie wylewa się woda. Innymi słowy – Twoje życie nigdy nie będzie pełne.

Nie zaznasz smaku satysfakcji, która towarzyszy samorealizacji. Co najwyżej otrzymasz złudne poczucie docenienia za dzielne wykonanie planu innych.

Dlatego tak ważne jest niezależne myślenie. Trzeba umieć korzystać z mądrości innych, obserwować, wyciągać wnioski, ale ostatecznie to Twoja wizja szczęścia jest jedyną autentyczną wizją.

Mówi się, że mądry człowiek uczy się na błędach. Ktoś inny powie, że mądry człowiek uczy się na błędach innych. A ja myślę, że i jedno i drugie jest prawdą. Pewne błędy w życiu musimy popełnić sami, a pewnych powinniśmy unikać.

A teraz dla zachowania balansu spójrzmy na to z drugiej strony. Rodzice kochają i pragną być kochani. Zabiegają o tę miłość po swojemu i nie zawsze doskonale. Nie przerzucaj żalu i rozgoryczenia na nich, bo to ich sposoby na zapewnianie Ci szczęścia. W pewnym momencie zrozumieją, że Twoja droga jest trochę inna. Powoli zaczniesz leczyć się z oczekiwań otoczenia.

Trzeba się wyleczyć z oczekiwań

Niełatwo zdać sobie sprawę z tego, że realizowane plany i marzenia to plany i marzenia kogoś innego. Wtłaczany do głowy przepis na szczęście w końcu staje się jedynym, który znamy. Aby nie stał się przyczyną smutku, należy doświadczać życia.

W tym celu trzeba wyjść z domu zarówno fizycznie i psychicznie. Bycie w kontakcie ze sobą to trudne wyzwanie. Całe życie próbujemy się ze sobą skontaktować. Wielu zbłądziło pakując się w jakieś niezdrowe pomysły jak narkotyki, czy sekty. Czasem wystarczy po prostu wyjechać w miejsce, które wskażesz na mapie, czy otworzyć się nowe kontakty.

Dlaczego warto udać się w samotną podróż?

Ponieważ nie będzie miał kto zagłuszać Twoich prawdziwych myśli. Może nawet do głosu dojdzie Twoje sumienie? Kiedy wędruje się samemu czy nawet jedzie pociągiem lub busem itp. to dzieją się ciekawe rzeczy.

Po pierwsze opuszczasz swoje miejsce dotychczasowego życia, które jest pełne myśli, przekonań i stagnacji, która dotychczas kierowała Twoim życiem – sprzyjające środowisko.

Po drugie ciągle doświadczasz czegoś nowego. Widzisz nowe miejsca, ludzi, przyrodę. To otwiera umysł i budzi ciekawość. Zachęca do patrzenia głębiej – introspekcja.

Po trzecie nie ma wokół Ciebie ludzi, którzy zazwyczaj odwracają Twoją uwagę od spraw, o których czasem trzeba pomyśleć – internalizacja.

#rzućwszystkoijedźwbieszczady

Każdy potrzebuje chwili w ciszy. Każdemu się to należy. Możemy spiskować, że świat stara się zagłuszyć nasze myśli, abyśmy się stali bezmyślnymi konsumentami i może tak faktycznie jest, ale zazwyczaj mamy możliwości, żeby wyrwać się z motłochu i pójść swoją drogą.

Dodaj komentarz