Chyba każdy bloger zalicza wypalenie, a później “spektakularny powrót”, który okazuje się tylko próbą usprawiedliwienia zawiedzionych oczekiwań. Tworzymy nagłówki w stylu “dlaczego, nie było mnie tak długo”. Rozgrzeszamy się mówiąc – teraz będzie inaczej, po czym piszemy 2 – 3 wpisy i znów się zwijamy.
Czy w moim przypadku też tak będzie? Nie wiem, ale wiem, że w ciągu ponad roku, w którym nic nie napisałem na tym blogu, wielokrotnie miałem potrzebę zasiąść za klawiaturą i skleić swoje myśli do kupy. Ta powtarzająca się potrzeba daje nadzieję na to, że ta stacja kosmiczna to rzeczywiście miejsce, do którego chcę wracać. Chcę zapisywać tu swoje odkrycia życiowe i zwykłe przyziemne inspiracje. Ta forma tworzenia sprawia, że czuję się bardziej realny. W końcu moje wspomnienia i myśli są zatwierdzone, opublikowane i mogę do nich wrócić.
Mam duszę z chmur i kamieni
Cóż lżejszego niż chmura (naukowcy zamknijcie się – to metafora) i cóż bardziej przyziemnego od kamieni. Muszę tworzyć i nie potrafię inaczej. Ciągle analizuję, myślę przetwarzam. Rozbijam na części pierwsze i składam do kupy. Dlatego tak dobrze odnajduję się w marketingu. Co rusz trzeba wymyślać jakąś koncepcję, kreację, kampanię i daje to spełnienie nie tylko zawodowe, ale i twórcze. Moja osobowość i mój umysł zawiera także aspekt artystyczny. Mam pragnienie tworzyć obrazy, grafiki, ilustracje. Dlatego też potrzebuję miejsca, w którym będę mógł się dzielić swoją twórczością i w której będę mógł archiwizować swoje dokonania artystyczne. Mogę z nieba zejść na Ziemię i z Ziemi udać się w kosmos.
O czym będzie ten blog?
Blog erwingalan.pl był do tej pory mieszanką psychologii, mindfulness, ale też biznesu i marketingu. Czułem się z tym źle. Miałem wrażenie, że tożsamość mojego bloga jest rozdarta. Kim Ty jesteś? Marketingowcem, psychologiem, artystą? I tak przeplatają się treści, które nie są zdeklarowane pod kątem żadnego z odbiorców. Ale stało się tak, że założyłem działalność pod nazwą Tworzę to, którą możesz sprawdzić tutaj, która stała się miejscem do tworzenia treści głównie marketingowych i biznesowych. W ten sposób udało mi się rozdzielić twórczość marketingowo – biznesową od treści psychologiczno – kreatywnych, a dokładniej mówiąc treści bazujących na mojej wrażliwości.
Zaakceptowałem swoją wrażliwość
Lata zajęło mi rozwijanie umiejętności słuchania swoich emocji, uczuć i myśli. Dalej się w tym szkole i to trenuję, ale już umiem rozpoznać swoją wrażliwość. Umiem powiedzieć “to jest Erwin, a to nie jest”. Lubię tę swoją wrażliwość, humor, kreatywność. Lubię swoją refleksyjno – buntowniczą naturę. Taki jestem i w końcu przyszedł czas, aby to zaakceptować. Cenię odwagę, wrażliwość i mądrość.
Na koniec: ten wpis, to taka emocjonalna zapowiedź mojego powrotu do blogowania. To, co faktycznie tu odnajdziesz, zdradzą Ci tytuły kolejnych wpisów.
Do następnego lądowania
O rety, to chyba o mnie :/ od początku roku próbuje wrócić do blogowania i mimo, że chęci są wielkie, ciągle coś mnie powstrzymuję…
Przeczytałam już kilka wpisów na Pana stronie, dziękuję za ciekawe i wartościowe treści, pozdrawiam serdecznie 🙂
Kurczę, to już u mnie norma, że powracam do pisania bloga raz na jakiś czas… Wypalenie to jedno, a drugie to okresowy brak wiary w to, że blogi mogą coś zmienić w dobie szybkich social-mediów.