Poczucie sensu. Ten wpis nie jest kolejnym górnolotnym manifestem na granicy mistycyzmu. To zwykły wpis. Scrolluj więc dalej, jak cały świat scrolluje prawdziwy obraz jamajskiego Trenchtown.
Przenieś się na wyspę oddaloną 9 tysięcy kilometrów w poszukiwaniu sensu
Na Jamajce jest dzielnica o nazwie Trenchtown. Fani Boba Marleya kojarzą to miejsce właśnie z nim. O ile sama Jamajka i Bob Marley wielu ludziom kojarzy się z wesołym rastafarianizmem na pograniczu świadomości i “zielonego” odlotu, to sama dzielnica Trenchtown jest totalnym zaprzeczeniem sielanki.
Dziewicza niegdyś kraina, pełna ciepła i spokojnej, ludzkiej codzienności zamieniła się w krajobraz, który bardziej przypomina sceny z Madmaxa i Fallouta. Tak jakby wybuchła tam bomba i zapanowała anarchia. Trenchtown powstało po II Wojnie Światowej jako dzielnica mieszkań komunalnych. Władzę w tej dzielnicy przejęli mafijni donowie i wyposażyli poszczególne grupy mieszkańców w broń. W ten sposób walczą o wpływy polityczne i wprowadzają własną jurysdykcję.
Kadry z życia mieszkańców to blokady z konarów i blach na ulicach, ludzie z wielkimi oczami, nerwowo wyglądający z okien swoich biednych mieszkań. Niepewność, czy uda się uniknąć nieskoordynowanych gangsterskich rajdów, w których giną niewinne osoby mające swoje imiona i swoje matki… Policja otwarcie przyznaje się, że jest gorzej wyposażona i po prostu boi się interweniować. Wyobraźcie sobie dzieci, które boją się spać w swoim łóżku, bo nie chcą zginąć od zbłąkanej kuli.
W jednym z filmów dokumentalnych o tej dzielnicy, sierżant opowiada, że młodzi ludzie wpadają w szpony mafii, ponieważ nie mają celu w życiu. Nie wiedzą, dokąd warto zmierzać. Nie mają konkretnego i precyzyjnego kierunku na swojej busoli. Dlatego można łatwo nimi manipulować i wywierać na nich silny wpływ. Szukają autorytetów tak, jak każdy nastolatek na tej planecie. Szukają akceptacji, ciepła rówieśników i tego, że ktoś w nich po prostu uwierzy.
Każdy szuka sensu. Ty także.
Być może znasz uczucie braku celu. Pozornie może Ci niczego nie brakować. W lodówce jest coś więcej od światła, dach nad głową i dobre auto. A czy nie jest to tylko fasada, wątłej, trzcinowej konstrukcji, na której codziennie budujesz swoje życie? Uczucie braku celu pochłania człowieka bez reszty. Całymi dniami zastanawiamy się co robić w życiu. Nie dotyczy to tylko nastolatków. Sensu szuka matka, która znajduje foliową torebkę na biurku swojego syna. Sensu szuka młoda kobieta, która patrzy przez okno swojego biura i czuje się jak za kratami, sensu szuka starszy człowiek, który odebrał właśnie bezlitosną diagnozę i zna w przybliżeniu datę swojej śmierci. Każdy szuka sensu – Ty także.
Podziwiamy sylwetki ludzi sukcesu, którzy w naszych oczach mają konkretne cele, ideały, wartości i je po prostu realizują. Chcemy słuchać takich ludzi i słuchamy ich. Chcemy być tacy jak oni. Niedawno znajomy umieścił swoich mediach taki cytat: “jeśli nie będziesz realizować swoich celów, to będziesz realizował cele innych”. Zgodzisz się z tym?
Poszukiwanie poczucia sensu daje nam psychiczną homeostazę
Zygmunt Freud uważał, że człowiekiem rządzą popędy i pokusy. Człowiek miota się, będąc pod silnym wpływem podświadomości. Ja jednak chętniej sięgam do podejścia Victora Frankla, który przeżył koszmar Auschwitz. Według Frankla najważniejszym popędem w życiu człowieka jest poczucie sensu. Wskazuje na to, że człowiek podejmuje decyzje o swoich czynach świadomie. Bardzo duże znaczenie mają tu wartości i odpowiedzialność.
Brak celu i poczucia sensu może prowadzić do zaburzeń, w tym do depresji. Dlatego nie dziwcie się, że tyle czasu poświęcacie na przemyślenia dotyczące przyszłości i analizę sensu obecnych dokonań. Poszukiwanie celu w życiu to utrzymanie naszej psychicznej homeostazy.
Drzewo złamane przez życie puszcza boczne pędy.
W Trenchtown jest szkoła. Chodzą do niej dzieci, które później będą strzelać do swoich rówieśników i dzieci, które później będą leczyć te rany w szpitalu. Od razu rozpoznałbyś które to które. Dzieci, które mają marzenia i mówią o swoim życiu z mądrością, której może pozazdrościć nie jeden z nas.
“Mam małą lampkę nocną dla mojej siostrzyczki. Boi się strzałów, więc muszę ją tulić i włączyć światło, żeby nie płakała”
To słowa jednej z uczennic szkoły. Ona też szuka sensu. Wyobraź sobie, co czuje tuląc swoją młodszą siostrę. Ja wierzę, że rodzi się w niej wtedy głębokie poczucie sensu, które później będzie kiełkować. Cieszę się, gdy widzę, ile serca wkładają nauczyciele tej szkoły, aby zasadzone poczucie sensu, mogło w przyszłości kiełkować i dawać owoce.