Ludzie z lasu, śpiewaczka operowa i medytacja metodą Erwina

Raczej miewam tematyczne wpisy na blogu. Poruszam problem i wyciągam wnioski. Dzisiaj jednak piszę o tym, co się wydarzyło. Może to taka moja nieuświadomiona próba nadążenia za rzeczywistością? Może chęć zatrzymania? 

Być może chaos jest regułą – ergo – ładem

Ten cytat oddaje moje wrażenia z ubiegłego tygodnia. Ale co takiego się działo, że postanowiłem napisać o tym wpis? Przeżyłem miesiąc w 7 dni. Dowiedz się jak…

Miesiąc w 7 dni? Niedosłownie, ale jeśli porównać ilość doświadczeń, którą średnio zdobywam w ciągu miesiąca, to moje porównanie ma sens. Z jednej strony cieszę się, bo moje życie wypełniają niepowtarzalne przeżycia. Pojawia się podróż, wykwintne kolacje w zacnym gronie, spotkania z ludźmi z lasu, z artystami, nagrania, tajemnicze historie, pisanie scenariusza do spotów reklamowych. Z drugiej obawiam się, czy nie za szybko. Jedni daliby się poćwiartować za takie życie, a innym ja dałbym się poćwiartować, aby móc spędzić trochę czasu w niemiejskim szmerze lasu, chłodnej wilgoci drzew i dotyku mchu o poranku.

Medytacja metodą Erwina

Czasem potrafię jednak odnaleźć chwilę takiego stanu skupienia, który umożliwia rozpłynięcie się na chwilę.

Tak było w piątek.

Przyszedłem do biura 2 godziny przed wszystkimi. Zaparzyłem kawę. To chyba Kenia. Przepuściłem ją przez drip Hario. W naszej Kawiarzowej warsztatowni było jasno i cicho. Światło poranka przedzierało się bezwstydnie przez wielkie okiennice. Było przestrzennie i zaczęło pachnieć kawą. Ciastko czekoladowe czekało na mnie już w biurze. Przelałem kawę do literatki o charakterystycznym tulipanowym kształcie. Szkło pozwala zachwycić się kolorem tego czarnego napoju. Nie odmawiam sobie tej przyjemności.

Ustawiłem kawę na korkowej podstawce. Ostatnio moja koleżanka powiedziała mi, że to ma specjalną nazwę. Niestety już zapomniałem, co to za nazwa i czekam aż mi przypomni… Usiadłem wygodnie w fotelu. Na biurku rozłożone wszędzie rozpiski z procesu Lokalizowania Dlaczego i budowania historii niesamowitego człowieka, o którym jeszcze usłyszycie, a który zmieni oblicze edukacji poza formalnej w naszym kraju.

Siedzę w tej ciszy. Zakładam słuchawki i puszczam Fever Ray – If I had a heart. Pewnie kojarzycie ten utwór z intro do serialu Wikingowie. Jednostajny, niski dźwięk jakiegoś smyczka (to chyba kontrabas) pięknie przeplatany głuchawymi tonami melodii. Uczucie spowolnienia czasu, bezładnego zanurzenia w czystej wodzie. Uczucie preparacji. Dzisiaj wydarzy się wiele. Jestem gotowy. Oczekuję.

To piękna medytacja, która swoją prostotą przemawia do głębin umysłu. Prostota zmysłów, jednoznaczność wrażeń.

Tak wiele tekstu poświęciłem na to wyznanie… Widocznie było to dla mnie mocne przeżycie.

Niespodziewana podróż do stolicy i kolacja Klubu Towarzystw Biznesowych

To był wtorek. Podróż pociągiem. Tym razem się nie spóźnił, ale ja nie zdążyłem zabrać ze sobą kawy. Poczułem niedosyt. Z tym ponurawym grymasem wsiadłem do wagonu i zająłem miejsce. Może wydaje się to jakąś hipsterską zachcianką, ale ja cholernie lubię podróżować z kawą! I już! Skoro już sobie to wyjaśniliśmy, to przejdźmy dalej.

Wiedziałem, że już nic nie uratuje tej sytuacji, bo nie zamierzałem się raczyć “łykiem pociągowej lury bojąc się, że nigdy nie zapomnę woni jej skóry” – kto kojarzy cytat? Zwróciłem uwagę co serwują w PKP… W tobołku mają kawę rozpuszczalną. Ja tego napoju nie wpisuję w kategorię kaw, ale to kwestia gustu. Znam ludzi, którzy piją rozpuszczalną. Życzę im dobrze.

Podróż pociągiem jest dla mnie wydarzeniem przyjemnym i efektywnym. Jak mawia mój przyjaciel

“w podróży nie jesteś ani tam gdzie byłeś, ani tam gdzie będziesz”

Hello?! You don’t say? Może i truizm, ale taki, który Cię na chwilę zatrzymuje i zachęca do głębszej refleksji. Takich truizmów się domagam.

To taki świat “pomiędzy”. Mogę być przez chwilę niedostępny. Założyłem więc słuchawki. Słuchałem polskiego rapu. I wziąłem się do pracy. Przez 2,5 godziny załatwiłem więcej spraw niż nie raz udaje mi się załatwić przez 8 godzin lub więcej. Taki wpływ mają na mnie pociągi. Może to jednostajny szum lokomotywy, może to widok pokonywania odległości, mijania spraw, które dzieją się tak wolno w porównaniu do pędzącego pociągu.

Dotarłem do stolicy i poszedłem wprost na spotkanie z Jakubem. Jest architektem o bardzo szerokich horyzontach intelektualnych. Porozmawialiśmy o marketingu i koncepcjach dotyczących rozwoju jego biznesu. Oczywiście z ludźmi o bogatych horyzontach rozmawia się także na tematy życiowe i takie też poruszyliśmy.

Czekało mnie tego dnia spotkanie z Asią. To kobieta, która jest zawodowcem w branży PR. Dodatkowo jeśli chodzi o konfigurację zawodową… Asia jest mną kilka lat później. Także zaczynała jako pracownik w firmie, w której teraz jest wspólnikiem. Szybko znaleźliśmy wspólny język. Zadecydowaliśmy o współpracy i czuję, że to będzie totalny pogrom. My w Alento robimy analizy i projektujemy narrację marki, budujemy wizualną identyfikację i elementy marketingu internetowego, a Asia robi szeroki PR i rozgłos. Dzięki temu mamy potężne spektrum działań i jesteśmy w stanie zbudować naprawdę konkretne marki osobiste, firmowe, czy produktowe. To było bardzo motywujące spotkanie.

Następnie poszliśmy z Asią na kolację Klubu Towarzystw Biznesowych, gdzie wysłuchałem prelekcji Asi, co było wisienką na torcie. Uwielbiam takie konkretne i energiczne wystąpienia.

Następnie trochę networkingu i autoprezentacji i dzień dobiegł końca.

Środa ze śpiewaczką operową. 23 letnią śpiewaczką operową…

Tego dnia poznałem Gabi. To 23 – letnia śpiewaczka operowa. Dziewczyna chodzi w adidasach i oversize’owych bluzach, żeby za chwilę roznieść w proch publikę podczas swojego występu w operze. Co za wspaniale smaczny kontrast. Mam ogromną ochotę pracować z Gabi nad jej marką osobistą. Myślę, że wspólne projekty są na naszym horyzoncie. To będzie rakieta!

Po tym energicznym spotkaniu powróciłem do Lublina. Odwiedziłem “Rozmowy z Panią ode mnie starszą” i wróciłem do mieszkania. Niemal od razu padłem.

Czwartki są dniem niespodzianek.

Tego dnia nadrabiałem zaległości, które spowodowane były moimi wojażami. Z rana rozmowa online, Lokalizowanie Dlaczego i Budowanie Storytellingu osoby, która ma niezwykłe podejście do edukacji i którą bardzo szanuję. Mam nadzieję, że wkrótce będziecie mogli sami się przekonać na czym polega edukacja bazująca na motywacji i talencie dziecka.

Pracowałem także tego dnia wraz z Natalią (fotograf/operator) nad scenariuszem do spotu reklamowego Krzysztofa – to negocjator, których ze świecą szukać. Kiedyś negocjował pewne umowy w imieniu naszej spółki Kawiarz S.A. Do dziś krążą legendy o tym spotkaniu. Oczywiście negocjacje przebiegły z dużym sukcesem dla nas. Polecam przejrzeć profil Krzysztofa na Linkedin: https://www.linkedin.com/in/krzysztof-jukowski-30674211/

Zaskakujące było dla mnie także popołudniowe spotkanie z Andżeliką. Rzadko spotyka się kogoś o tak bogatym światopoglądzie i o tak niezwykłej wrażliwości na literaturę i sztukę. Czego innego mógłbym się spodziewać po osobie, która zawodowo zajmuje się literaturą. Oczywiście ten rozległy widnokrąg intelektualny musiał zrodzić się na szerszym doświadczeniu niż tylko zawodowe. Andżelika pracuje w Fundacji Przecinek. Oczywiście zachęcam do odwiedzenia ich na

http://przecinek.org/

Pozostaję pod silnym wrażeniem.

Piątek Sztuki Kreacji Marki

Piątek to dzień nagrań. Nagraliśmy materiał z Karolem i materiał z Moniką. Wszystkie nagrania będą dostępne na moim kanale na Youtube (link do Sztuki Kreacji Marki). Mam nadzieję, że wkrótce dźwignę się po utracie materiałów. Mam poczucie, że te rozmowy wyszły nawet lepiej niż ostatnio. Znowu okazuje się, że nie ma przypadków.

To był także dzień medytacji i mojej mikro wycieczki po Lublinie. Wracając do mieszkania postanowiłem zwiedzić część starego miasta. Przemierzam je często, ale rzadko je zwiedzam. Przeczytałem wiersz Julii Hartwig w dolinie Zaułku Hartwigów.

Zatrzymałem się, zasmuciłem.

Sobota z Ludźmi z Lasu.

Ludzie, co to są za ludzie!

Rodzice jedenaściorga dzieci! 11! Jakim trzeba być managerem, żeby to ogarnąć! I jeszcze do tego być tak produktywnym, pomysłowym i dynamicznym! Debora mogłaby spokojnie pracować w NASA, a Joszko… Joszko już jest legendą. Można go już znaleźć w książkach do języka polskiego, a także w piosenkach artystów. A ja miałem możliwość poznać tych ludzi osobiście. Spędziliśmy razem 4 godziny! A nawet nie wiem kiedy mi minęły.

Nauczyłem się od nich wiele w bardzo krótkim czasie. Pomogli mi zrozumieć, jak wytłumaczyć innym, czym zajmuje się Alento. Okazuje się, że my tworzymy matryce marketingu. To działa podobnie do tłoczni płyt. Robi się matrycę i na tej podstawie tworzy się kolejne płyty. W Alento robimy matrycę dla marki i na tej podstawie tworzymy kolejne elementy marketingu. Dzięki temu marka realizuje cele w sposób spójny, konsekwentny i zaplanowany.

Wielu wątków z naszego spotkania nie będę zdradzał, ale powiem Wam tylko, że rozmawialiśmy na tak wiele tematów, że do naszej rozmowy zmieściły się najwyższe sosny na Podlasiu, ziemniaki sojowe i Yeti. Nie mam pytań. A w zasadzie mam masę pytań, bo treść tej niezwykłej rodziny jest tak wciągająca, że można ich słuchać godzinami. To było dla mnie na poły artystyczne i intelektualne wydarzenie. Piękny czas.

Wieczorem dokończyłem montaż nowego odcinka Sztuki Kreacji Marki. Możecie go obejrzeć tutaj:

-EDIT- Lipiec 2021 – już nie robię tego kanału / projektu pt. Sztuka Kreacji Marki. Zamiast tego zachęcam do zapoznania się z moją platformą “Tworzę to”.

Dzisiaj mam niedzielny poranek i zbieram smaki mojego życia. Piekę ciasto w postaci tego wpisu, aby podzielić się z Wami, tym co mam.

Jeśli czegoś nie dopowiedziałem, niech pozostanie niedopowiedzeniem.

Dodaj komentarz